Bez tytułu
Komentarze: 1
przez naprawde długi okres czasu sen był dla mnie ukojeniem, oczyszczeniem
zasypiałem natychmiastowo i bez problemu, zawsze uważałem sen za doskonałą ucieczke od problemów oraz za najlepsza formę wypoczynku i relaksu
od momentu, w ktorym brutalnie dotarło do mnie ze K.nie jest mną 'specjalnie' (czyt.wcale) zainteresowana
przez 8 dni, noc w noc miałem koszmary, za każdym razem o tematyce apokalipsy
przerażające wizje konca świata nękały mnie nocą po to żeby jeszcze bardziej przerażające wizje niebycia z jedyną miłością mojego życia nękały mnie za dnia....
tego poranka, w ktorym obudzilem sie po ostatnim ósmym śnie, miałem dziwne uczucie że chyba po prostu umieram żyjąc albo ze dzieje sie coś jeszcze bardziej absurdalnego.
w kazdym razie nie bylo juz wiecej wizji konca świata, ale za to do dziś mam notoryczne problemy z zaśnięciem, wszystko mnie boli, śpie z dwie godziny a pozostałe szesc-siedem spędzam na przewracaniu się z boku na bok i zadręczaniu swojego umysłu Jej wizerunkiem.
czasami aż płaczę bo przeciez odebrano mi jedyną formę ucieczki przed złem tego świata,
stan całkowitej nieświadomości - sen.
i jestem skazany na psychiczne więzienie, bez odpoczynku
gdyby zbadał mnie jakis szaman z przeszlosci, to na 100% uznałby ze zostałem opętany przez demona
nie pomyliłby się ani odrobinę...
sukkubusy...przestancie mnie nękac bo i tak juz w nic nie wierze...
Dodaj komentarz