Archiwum 07 maja 2004


maj 07 2004 Bez tytułu
Komentarze: 0

wychodze, by słuchac jak mu sie powodzi ehh, jestem fałszywy... oszukuje sie ze tak nie jest, ale tak naprawde fałszywy kutas ze mnie.
Ale coz, chcialbym czasem pogadac o swoich problemach a nie tylko o jego sukcesach, w koncu po to sa przyjaciele.
Wkurwia mnie to, ze ide na ławere tylko po to, no kurwa mać, jak tak pomysle, to na dobra sprawe nie mam z kim pogadac tak szczerze, czuje sie fatalnie, a dlaczego oni wszyscy nie cierpią? bo to ja jestem ich słuchaczem, to ja znam ich wszystkie problemy i ich wszystkie sukcesy.
Chyba musialbym pogadac z psychem, oni wszyscy pokonczyli jakies szkoly to cos chyba powinni kumać.
Ale co mam robic, przytakiwac ? usmiechac sie ? to jest wlasnie fałsz, a na czym tak na serio polega przyjazn ?
kazdy w swoim zyciu ma do odegrania jakies role, epizody w czyims zyciu, wielkie i ciekawe scenerie a ja ?
ja dostalem niewdzieczna, niezmienna jedna role słuchacza, maszyny, pajaca, marionetki, juz hydrant sie do tej roli nadaje bardziej bo przynajmniej jest szczery, ma wszystko w dupie.
On juz sie nie moze doczekac zeby mi opowiedziec o wszystkich swoich sukcesach, wszystko inne ma w dupie jak ten hydrant, zapomni o wszystkim co prosiłem go zeby wział, wszystko zapomni poza swoim egoizmem.
Wszyscy egoisci z wyboru tylko ja jeden altruista bo tak mi dano... kurwa, gdybym mial wybor tez bym był egoistom, ale ja zawsze wierzylem ze zostalem specjalnie naznaczony od boga, piętnem, przeklenstwem... chociaz z religijnego punktu widzenia to błogosławienstwo...
Są dwie rzeczy, dzieki ktorym chce mi sie życ.
Muzyka... gdy patrze w przyszlosc tylko to mnie pociesza i Ona... bo daje mi nadzieje, kiedy pomysle zeby do niej pojechac jestem wtedy szczesliwy i zapominam o wszystkim mimo, ze wiem jak to wszystko ma sie ku koncowi...

wszystkiego mi sie odechciewa... wychodze by pełnic swoja role, by spełniac swoje zadanie, bo jestem przeciez tylko maszyną...............................

zakazane_mysli : :