nie zagladalem tu kupe czasu, a teraz wszedłem przypadkiem
i okazuje sie ze bardzo w pore zresztą..
jestem z Nią pół roku, układa sie bardzo dobrze, to przeciez wciąż
dziewczyna moich marzen i kocham Ją ponad życie...
....a wczoraj zdradziłem Ją pierwszy raz..
niby niewinny pocałunek, ale w koncu z inną osobą
zyc sie nie chce, naprawde nie warto, nie polecam nikomu
czuje sie jak brudna szmata...jak śmiec
czemu to tak fascynuje, ta nowosc, nowy zapach, nowe kształty
inna chemia, dotyk, oddech... wszystko nowe i niezbadane
ale czemu kurwa to ja musze to badac, mam tylu samotnych znajomych
oni niech sobie badają do woli a ja przeciez mam dziewczyne ktora tak bardzo kocham
dzisiaj sie z Nią spotkam i wszystko wyśpiewam, zresztą jaki mam wybór
przeciez nie moglbym Jej spojrzec w oczy i nie moglbym zyc w kłamstwie, jestesmy zbyt blisko.
dwie osoby poradziły mi zebym siedział cicho i ze mnie 'pojebało' dosłownie, jesli mam zamiar sie przyznac
i zastanawiam sie jak to jest byc takim gościem, jak to jest zdradzic i nie miec skrupułów, stłumic to i byc szczesliwym stwarzajac iluzje,
oni to akurat wiedzą bo maja w tym niezłe doswiadczenie.
ale kurwa, musza byc jakies granice, zeby zycie mogło cieszyc.
nie chce zeby to sie skonczyło...