Komentarze: 0
slucham sobie phila collinsa, kawalka "another day in paradise" i zaczynam sobie zdawac sprawe z tego ze staje sie samotny. Moj najlepszy kumpel spedza wiekszosc czasu z dziewczyna a najgorsze jest to ze twierdzi, ze nie uznaje zadnych hierarchii. Brakuje mi tych czasow kiedy oboje nie mielismy dziewczyn i szwedalismy sie po roznych miejscach, nie jestem dobrym kumplem bo nie potrafie cieszyc sie z jego radosci, ale jak to mowia na cudzym nieszczesciu nie buduje sie szczescia... bo ta dziewczyna dla mnie kiedys wiele znaczyla.
Ale przedtem bylo inaczej, kiedy byl z inna dziewczyna, bardzo sie cieszylem z ich zwiazku i lubilem ich widziec razem, wtedy to bylo szczere, teraz nawet przez gardlo mi nie przechodzi pytanie "co tam u ....... ?" albo "jak wam sie układa"
Kazdego dnia mam wiecej znajomych a staje sie coraz bardziej samotny...